
Być albo nie być, oto jest pytanie… Kopenhaga
Gdyby ktoś się wybierał do stolicy Danii i zapytał mnie, co warto tam zobaczyć, pewnie rzuciłabym bez zastanowienia, że Tivoli, słynną syrenkę, Nyhavn z domem Andersena i oczywiście zamek Kronborg czyli zamek Hamleta. Bo przecież kto z nas nie zna słynnego zapytania: Być albo nie być…
Kopenhaska Syrenka jest dosyć daleko od Stroget – głównego deptaka Kopenhagi, który ciągnie się przez jakieś dwa kilometry i naszpikowany jest markowymi sklepami. Jest to zapewne obok naszej Warszawskiej, najbardziej popularna syrenka J
I to słynne Tivoli – park rozrywki założony w 1843 w ramach spełnienia życiowego marzenia Georga Carstensena. Wstęp do parku kosztuje 95 dkk. Zadbany ogród w samym sercu miasta z licznymi knajpkami, karuzelami, sklepami. W przewodnikach piszą, że Tivoli najlepiej wygląda wieczorem Niestety jakoś nie zrobił na mnie wrażenia. Wszystko niby urokliwe, przemyślane, ale nie czuję tego klimatu ogólnego zachwytu…
Pamiętam za to doskonale Hard Rock Cafe i najdroższego w życiu hamburgera z kawą za bagatela 150 dkk (około 76 pln). Można się tym najeść, nie powiem, ale deficytu w portfelu nie da się tak łatwo przełknąć 🙂
Piękny jest za to Nyhavn. Przystań jachtowa z kolorowymi domkami, miejsce często pojawiające się na pocztówkach z Kopenhagii. Na placu młodzi ludzie przygrywający skoczne reggae. No i oczywiście kafejki. W jednym z niebieskich domków mieszkał Hans Ch. Andersen. No ciekawe…Zresztą ślady obecności Andersena daje się odczuć w całym mieście.
W podróżowaniu nie tylko najbardziej fascynujące jest odkrywanie wciąż nowych miejsc, poznawanie ciekawych ludzi, ale też tzw. podróże sentymentalne – powrót w miejsca, które w jakiś sposób zapisały się w naszej pamięci. Jeśli kiedyś wrócę do Kopenhagi, to koniecznie muszę wyskoczyć do browaru Carlsberga i w końcu poszukać na zamku Kronborg ducha Hamleta…