Nazywam się Svensson, Sven Svensson

Skandynawia | 1 komentarz

Na naszym Fanpage’u (ach, te technologie, wciąż mnie zaskakują) zapytaliśmy Was, o czym chcielibyście przeczytać na naszym blogu. Pojawił się m.in. wpis od Zosi (dziękujemy!), żebyśmy napisali coś o mentalności Szwedów, co wypada a co nie, itp. I tu przyznam miałam pewien problem. Bo choć od tylu lat współpracuję ze Szwedami, mam nawet znajome, które wyszły za nich za mąż, to niestety prywatnie nie zaprzyjaźniłam się z żadnym potomkiem Wikingów. Nie wiem, jacy oni są naprawdę… Znam oczywiście stereotypy na ich temat. Że są zimni, poukładani i zdyscyplinowani. I wychodzą z założenia, że wszystko, co szwedzkie jest najlepsze. Pobiegłam po pomoc do Tomasza.

– Znasz tylu Szwedów, jacy oni właściwie są prywatnie?

– Hmm, trudno powiedzieć. W znajomości ze Szwedem przechodzisz trzy etapy. Najpierw jak go poznajesz jest uśmiechnięty i miły, potem, gdy próbujesz przejść na bardziej prywatny grunt zaczyna być zdystansowany. Ale jak już przełamiecie lody, to zostajecie świetnymi kumplami i trzymacie sztamę.

– Ostatnio koleżanka, która ma męża Szweda opowiadała mi niezłą historię. Zostali zaproszeni do znajomych na urodziny. Wraz z informacją o tym kiedy, o której, itd., dostali też numer…konta, na które mieli wpłacać pieniądze na alkohol. U nas to jest nie do pomyślenia. Wyprawiasz urodziny, zapraszasz gości i zastaw się a postaw się. Tam alkohol jest drogi, więc robią po prostu zrzutkę. W Szwecji każdy płaci za siebie, nawet na randkach.

No proszę, może to i jest jakiś sposób. Tzw. randka bez zobowiązań?

Kiedyś słyszałam, że na proszoną wizytę do Szweda nie wypada się ani spóźnić (ale to chyba globalna zasada dobrego wychowania) ani przyjść za wcześnie. Źle wyliczyłeś czas dojścia czy dojazdu? Trudno, stój na zewnątrz i czekaj, aż wybije Twoja godzina.

Od dziecka w Szwecji wpaja się w szkołach, że wszyscy są wobec siebie równi. Rywalizacja i wybijanie się ze swoimi zdolnościami nie są mile widziane. Z jednej strony to dobre. Nie ma potem w dorosłym życiu niezdrowej zazdrości, że Zbyszek ma lepsze auto, ładniejszą dziewczynę czy więcej pieniędzy. Szwed patrzy na siebie i nie traci energii na niepotrzebny wyścig szczurów. Mniej stresu równa się dłuższe życie. Przynajmniej z założenia.

W pracy też sobie Sven wręcz idealnie wszystko poukładał. Obowiązkowe przerwy na kawę (polecam na blogu wpis Fika), godzina na lunch (pracują oczywiście w ciągu dnia o te godzinę dłużej, żeby nie było za pięknie). Z pracy wychodzą z czystym umysłem, bez laptopów w ręku i… Odpoczywają. Nie mają w sobie genu pracoholizmu. I znowu wracamy do tego, że mniej nerwów to…, itp., itd. Fajne życie, prawda?

Tak, z pewnością są inni niż my. Egzystują  w symbiozie z otaczającą przyrodą i czerpią z tego przyjemność. Do historii przywiązują raczej małą wagę. Preferują życie doczesne. Pojawił się nawet pomysł, aby Święto Narodowe 6 czerwca obchodzić w Midsommar (odpowiednik naszej Nocy Świętojańskiej). Ale też żyją w państwie, które zapewnia im w każdej dziedzinie opiekę i bezpieczeństwo. Nie noszą w sobie traumy związanej z wojną, komunizmem i z tym całym okrucieństwem.

Może właśnie to wszystko daje im spokój i radość?


Zostaw odpowiedź

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.