Trzy razy K

Skandynawia | Brak komentarzy

Prawdopodobnie czytelnicy naszego bloga już wiedzą (prawie) wszystko o Karlskronie, aczkolwiek tydzień temu podczas wyjazdu do Szwecji odkryłam coś nowego i pomyślałam sobie, że trzeba Wam o tym opowiedzieć. Chciałabym Was też zachęcić do odwiedzenia trzech miast, które leżą całkiem niedaleko siebie i wszystkie zaczynają się na literę K 😉 Jedna istotna sprawa: potrzebujemy jakiegoś środka transportu, dlatego bierzemy ze sobą na prom samochód albo rower. Lub korzystamy z autokarowej wycieczki Stena Line z przewodnikiem i zwiedzamy w grupie. Szczegółowe informacje jak zwykle znajdziecie na naszej stronie 😉

K jak Kristianopel

To właśnie miejsce, o którym wspomniałam na początku: popularny ośrodek wypoczynkowy w południowo-wschodniej Szwecji położony nad brzegiem Cieśniny Kalmarskiej, około 33 km od Karlskrony. Prawdopodonie najmniejsze miasto w Szwecji, choć tak naprawdę już bez praw miejskich. Obecnie należy do Szwecji, ale kiedyś było duńskie. Zbudowane zresztą przez duńśkiego króla Christiana IV. W 1658 roku po zwycięstwie Szwedów nad Duńczykami, Kristianopel wraz całym regionem Blekinge znalazł się w granicach Królestwa Szwecji. Wtedy właśnie miasto utraciło swoje strategiczne znacznie i pozbawione praw miejskich stało się mało znaczącym prowincjonalnym miasteczkiem.
Warto tam zawitać z kilku powodów: zabytkowego XVII wiecznego kościóła pw. Świętej Trójcy (Heliga Trefaldighetskyrkan), murów obronnych, uroczej mariny i kempingu z małymi domkami, który znajduje się właśnie przy wspomnianych wałach. W weekendy organizowane są tu liczne spektakle teatralne, wernisaże lub plenery malarzy marynistów. Jak to powiedziała moja koleżanka, która była tam razem ze mną: no i to jest właśnie moje miejsce poziomkowe. Znacie taki szwedzkie słowo: smultronställe, czyli dosłownie miejsce, gdzie rosną poziomki? Oczywiście dla każdego smultronställe może oznaczać coś innego Dla jednych to będzie ulubiona łąka, a może jakieś miejsce w środku miasta, dla innych po prostu dom.

K jak Kalmar

O tym mieście pisałam Wam ostatnio na blogu np. tutaj.  Położone jest jakieś 90 km od Karlskrony. Lubię odwiedzać Kalmar z wielu względów, ale chyba przede wszystkim z powodu Olandii, drugiej co do wielkości wyspy w Szwecji. Wyspy, która połączona jest ze stałym lądem ponad 6 km mostem Ölandsbron. Legenda głosi, że dawno, dawno temu na wodzie usiadł ogromny motyl i kiedy odpadły mu skrzydła, zamienił się w Olandię…
Do Kalmaru możecie zabrać się m.in. z wycieczką autokarową o nazwie (a to ci zaskoczenie) Kalmar i Olandia. 

K jak Karlskrona

To jest właśnie moje smultronställe 🙂 Pierwsze szwedzkie miasto, które zobaczyłam dwadzieścia lat temu i które uwielbiam do dnia dzisiejszego. Czuję się tam po prostu jak w domu. I choć byłam w Karlskronie wielokrotnie, wciąż odkrywam coś nowego, ostatnio na przykład Kristianopel.
Myślę, że o tym mieście, wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, opowiedziałyśmy Wam z Dorotą już całkiem sporo. Co warto zobaczyć w Karlskronie spędzając tam jeden dzień, na rowerze, bez roweru, latem i zimą, etc. Ale wiecie co? Najlepiej gdybyście sami to zweryfikowali, a potem podzielili się z nami swoimi odczuciami. I zdjęciami oczywiście!

A jeśli nie wiecie, jak się dostać na drugą stronę Bałtyku, to klikajcie na stronę Stena Line! 😉

Zdj. magsli